Drukuj

 

Uczniowie z ZSTiO „Meritum” to nie tylko przyszli znakomici informatycy, mechatronicy, ekonomiści, dziennikarze, menadżerowie i znawcy języków obcych, ale wśród nich znajdują się także miłośnicy książek i czytania, a w przyszłości, być może, rozchwytywani pisarze, publicyści, recenzenci, twórcy kultury. Potwierdzeniem tego jest liczny udział młodzieży „Meritum” w konkursach czytelniczo – literackich i osiąganie w nich doskonałych wyników. Dlatego też cieszymy się bardzo z kolejnego sukcesu Martyny Bujok – uczennicy trzeciej klasy III LO, która w Pierwszym Ogólnopolskim Konkursie Recenzenckim dla uczniów szkół ponadpodstawowych zajęła drugie miejsce. Organizatorem Konkursu była ogólnopolska sieć księgarń Tak Czytam przy współpracy z: biblionetka.pl, czytambolubie.com, Come Book, Bianca Okońska, Books And Cats Lover, Rude recenzje, Book z Tobą.

Celem Konkursu Literackiego na „Najlepszą recenzję książki” było kształtowanie świadomości czytelniczej, rozszerzanie zainteresowań czytelniczych, a przede wszystkim zachęcanie uczniów do aktywnego czytelnictwa, czyli nie tylko do czytania książek, ale także prowadzenia rozmów na temat czytanych książek, dzielenia się opiniami i dyskutowania o literaturze. Do konkursowych zadań należało zapoznanie się z zasadami pisania dobrej recenzji, a następnie stworzenie własnego tekstu na podstawie przeczytanej książki. Jury konkursu, oceniając uczniowskie recenzje, brało pod uwagę takie kryteria jak: zawarcie w recenzji części informacyjnej i krytycznej, poprawność językowa, logika wypowiedzi oraz ogólna orientacja w tematyce.

Organizator i jurorzy Konkursu, jak sami podkreślają, byli pod dużym wrażeniem nadesłanych prac, które zachwyciły ich pod względem merytorycznym i stylistycznym. Tym większą czujemy radość i satysfakcję z tego, że wśród najlepszych recenzji znalazła się praca uczennicy z „Meritum”.

W Konkursie, oprócz Martyny, wzięło udział dziewięciu uczniów, reprezentujących zarówno III LO, jak i Technikum nr 2, czyli Weronika Markefka, Joanna Pesel, Dominik Duda, Marcel Kuczek, Damian Sztuber, Anita Różańska, Wiktoria Mikołajczyk, Piotr Cop i Marian Skolik. Z zadowoleniem stwierdzamy, że młodzi czytelnicy z „Meritum” są w pełni ukształtowanymi, świadomymi i krytycznymi czytelnikami, śledzą na bieżąco nowości wydawnicze, ale sięgają też po klasykę literatury, pasjonują się wieloma gatunkami literackimi oraz różnorodną tematyką. Martyna Bujok w ciekawy i oryginalny sposób zrecenzowała powieść D. Mitchella pt.: „Atlas chmur”. Pozostali uczestnicy stworzyli niemniej interesujące recenzje takich książek jak: „Trzynaście powodów” J. Ashera, „Czerwona Królowa” V. Aveyard, „Życie po życiu” R. Moody`ego, „Paragraf 22” J. Hellera, „Morderstwo w Orient Expressie” A. Christie, „Dotyk Julii” T. Mafi, „Zwiadowcy. Klan Czerwonego Lisa” J. Flanagana, „Ocean na końcu drogi” N. Gaimana oraz „Zemsta” A. Fredry.

Wszystkim uczestnikom dziękujemy za udział w Konkursie!

Martynie Bujok jeszcze raz serdecznie gratulujemy! Życzymy dalszych literackich sukcesów!

Zachęcamy do obejrzenia komunikatu o wynikach Konkursu, umieszczonego na stronie Księgarni Tak Czytam: https://takczytam.pl/konkursy/regulamin/

Przede wszystkim zapraszamy do przeczytania nagrodzonej recenzji Martyny.

 

„Atlas chmur” Davida Mitchella – przewodnik po życiu, nieżyciu i wieczności

Tęskniący za domem pasażer statku podróżującego po Pacyfiku; młoda, dobrze rokująca dziennikarka z Kalifornii czasów gubernatora Reagana; wydawca książek uciekający przed gangsterami, którym winny jest pieniądze; wydziedziczony homoseksualny kompozytor, który oszustwem próbuje zarobić na jedzenie; genetycznie zmodyfikowana kelnerka usługująca w barze w świecie przyszłości oraz Zachariasz – mężczyzna, który z wysp Pacyfiku obserwuje powoli upadający świat nauki i postępu.

Na całość powieści składa się sześć historii, opowiadanych przez wyżej wymienionych, głównych bohaterów, połączonych ze sobą w różnych momentach ich życia. Wydawać by się mogło, że wszystko to stanie się finalnie albo zbyt trudne i pogmatwane, albo po prostu zbyt banalne, powszechne w swej wyjątkowości, że wpłynie na konstrukcję książki negatywnie. To, co jednak serwuje nam autor, to po prostu rosyjskie matrioszki. To prosta sekwencja, w której pewien nośnik historii pojawia się i tworzy następną. Dla przykładu: książka, którą czyta jeden z bohaterów opowiada historię, którą przeżywa inny, w innych czasach.

Motywów takich jest wiele, chociaż z oczywistych powodów nie chcę zdradzać za dużo. Warto więc dodać, że Mitchell ukrywa w „Atlasie...” nie tylko powiązania między światami, ale i między samymi bohaterami. To sprytnie ukryte „smaczki”, początkowo niewidoczne, a po odnalezieniu ich tak bardzo oczywiste, wywołujące pełen podziwu – wobec autora – uśmieszek na twarzy. To niezliczone cechy wspólne, znamiona, czy chociażby rzeczy, w których lubują się bohaterowie.

Jeśli o bohaterach mowa, moją uwagę szczególnie przykuł Robert Frobisher. Młody, wydziedziczony z powodu homoseksualizmu kompozytor, który pod fałszywym nazwiskiem rozpoczyna pracę u starego, schorowanego muzyka. To postać o łagodnym i po prostu przesłodkim usposobieniu, z ogromnym bagażem doświadczeń i pasją, która doprowadza go na szczyt, choć nie taki, jaki mogłoby się wszystkim wydawać.

Sam tytuł można interpretować różnie. Pierwszym, co nasuwa się po skończeniu czytania powieści, jest to, że „Atlas chmur” to również tytuł dzieła wcześniej wspomnianego Frobishera. Gdy jednak zatrzymamy się przy tym dłużej… czy to nie oczywiste, że właśnie o chmury tutaj chodzi? Chmury, coś, co pojawia się tylko dlatego, że wcześniej zniknęło. Coś, co nieustannie tak naprawdę jest tym samym. Można właściwie powiedzieć, że chmury, jakie widzimy dzisiaj, są tymi samymi, które unosiły się na samym początku istnienia świata. To, dosłownie, atlas chmur. Zbiór map, prowadzących nas przez coś, co nieustannie ma znaczenie, coś, co nieustannie istnieje. Dodatkowo, utwór „Prelude: The Atlas March”, który wyszedł spod ręki Frobishera (i który jednocześnie stał się potem melodią przewodnią na ścieżce dźwiękowej ekranizacji „Atlasu chmur”) stworzony został techniką „crescendo” tj. stopniowego zwiększania się tempa i dodawania instrumentów do powtarzającego się motywu muzycznego. Wszystko, jak widzimy, sprowadza się do pewnego rodzaju reinkarnacji, powtarzalności.

Narratorów i historii jest wiele, owszem, chociaż przez niemal cały czas towarzyszy nam nieodparte wrażenie, że wszystko to jest jedną opowieścią, tylko osadzoną w kilku różnych światach. To historia ludzi, w rękach których leży los wszystkich innych, i których decyzje mają wpływ na przeszłość, przyszłość i teraźniejszość.

Martyna Bujok